- Jeśli chodzi o Marcela Kajzera to sprawa była nieco inna. Po prostu zgłosił się do nas jego opiekun i tutaj chodzi raczej o kontrakt "warszawski". On chce jeździć, ale żeby jeździć, to musiał gdzieś podpisać. Pomogliśmy więc chłopakowi, ale to nie znaczy, że wiąże się z nim jakieś wielkie nadzieje. Chociaż...to też nigdy do końca nie wiadomo, ale to jest na tej zasadzie - żeby nie zamykać mu drogi dla jazdy tam, gdzie będzie chciał - wyjaśnia sytuację zawodnika trener wrocławian.
Namawiać, namawiać moze sie wkoncu uda. Wiadomo ze we wrocku ma 0 szanse na jazde.