Zazwyczaj takie płacenie klubu posiadającego płynność finansową trwało do czasu. Później jest płacz i opowiadanie jak to dążymy do zabijania żużla. Przykładów nie trzeba daleko szukać. W najnowszym Tygodniku Żużlowym jest świetny - Marian Maślanka, który jak miał płynność dzięki Złomreksowi potrafił płacić więcej niż wspomniane 800 euro. A teraz mówi, że nie tędy droga. To samo przerabiali we wszystkich innych czołowych klubach - gdy była koniunktura nikt nie liczył się ze złotówkami. Jak się skończyła to wszyscy uważali, że to droga do nikąd i potrzeba zmian.
Pytanie na koniec. Myślicie, że angielskich promotorów nie stać na to, aby płacić zawodnikom takie stawki jak w Polsce? Pewnie, że stać. Więc dlaczego nie płacą? Ano z prostej przyczyny. Oni jako właściciele klubów muszą dbać o własną kieszeń. Nie przepłacają i więcej trafia do ich kieszeni. A u nas? Prezesi liczą na splendor, honory, wizyty w zakładach pracy
. Zarabiają na tym tylko żużlowcy.
Tylko, że masz jedno fałszywe w naszym przypadku założenie.
KMŻ działa jako stowarzyszenie.
W związku z tym, ewentualny zysk może być przeznaczony tylko na cele statutowe. Co wiąże się z tym, że jeśli nie wydadzą pieniędzy na zawodników, to żaden właściciel czy prezes na tym nie zarobi, tylko będą musieli jakoś te pieniądze "spożytkować". Stowarzyszenia opiera się na społecznej pracy członków - co oznacza, że nie wolno czerpać z tego zysku. Dlatego też angielska część postu już nie ma odzwierciedlenia w polskiej rzeczywistości.
Jest jeszcze inna kwestia, której nie udało mi się nigdzie potwierdzić, ale jestem prawie pewien, że gdzieś kiedyś czytałem, że jest tak, że stowarzyszenie musi wyjść na zero z końcem roku. Co oznaczałoby, że jeśli w tym sezonie nie wydamy całego budżetu na kontrakty czy cokolwiek innego, to i tak nie wydamy tego na kontrakty w przyszłym roku.
Wydaje mi się, że niemożliwe jest przy stowarzyszeniu "zaoszczędzenie" pieniędzy jednego roku, żeby wydać ja w kolejnym. To tak nie działa.
Ale pewnie więcej w tej kwestii mógłby napisać Harry.
Dlatego też w obecnej sytuacji dalej podtrzymuję zdanie, że z sytuacji, w której nasi działacze mieliby płacić za kontrakt duże kwoty, zachowując przy tym płynność finansową należałoby się tylko cieszyć